O złodzieju radości

Lubisz wino? Ja uwielbiam. Najlepiej mocno wytrawne, o rubinowym kolorze i delikatnym, drzewnym posmaku. Mmmm…aż się rozmarzyłam. To teraz wyobraź sobie, że do kryształowego kieliszka z ulubionym winem, ktoś dolewa Ci wody. Cała przyjemność z picia znika niczym wypłata z konta. 
Nie wypiłabyś rozwodnionego wina, prawda? A z jakiś powodów niemal każdego dnia rozcieńczasz swoją radość. Tylko wodę zastępujesz porównywaniem się do innych.  

Z ukłuciem zazdrości przeglądasz instagramowe zdjęcia? Zastanawiasz się, dlaczego nie umiesz wymyślać tak kreatywnych zabaw z dziećmi? Kolejny raz tracisz cierpliwość, podnosisz na nie głos i straszysz karami, choć miało już być empatycznie i czule? 

Raz po raz w głowie kołaczą Ci pytania “Dlaczego inni ogarniają rodzicielstwo, a ja nie? Co ze mna jest nie tak?” 
Nagle ulatnia się cała radość z wcale nie tak rzadkich, spokojnych chwil z dziećmi, wypełnionych śmiechem, współpracą, lekkością. Zamiast celebrowania i wznoszenia toastów, z frustracją pijesz rozwodnione wino, a potem szorujesz pusty kieliszek. Pozostaje gorycz bycia niewystarczająco dobrym rodzicem.

Brzmi znajomo?
Ty też porównujesz się do idealnych rodziców zamieszkujących media społecznościowe?

Zmagamy się z niepewnością, 
bo wciąż porównujemy własne kulisy 
z czyjąś oświetloną sceną

Steve Furtick

Łatwo uwierzyć, że coś z Twoimi kulisami jest nie tak, skoro nie błyszczą tak, jak czyjaś scena,uchwycona w instagramowy kadr. Łatwo się w to wkręcić. Do tego stopnia, że po pewnym czasie, staje się to Twoja codzienną praktyką. 
Mało tego, zaczynasz wierzyć, że tylko to porównywanie się, jest w stanie zmotywować Cię do pracy nad sobą. Bez prób doskoczenia do standardów idealnego rodzicielstwa w głowie, nie wstałabyś przecież do dzieci, prawda?

Media, kultura, lata spędzone na rywalizowaniu i przekonaniu, że wystarczy się tylko bardziej postarać, odcisnęły piętno na tym, jak podchodzisz do bycia rodzicem. Założę się, że to podejście ma wiele wspólnego z wyścigiem, gdzie za linią mety czekają podium i stolik na puchary. Chcemy czy nie, raz na jakiś czasem, stajemy w blokach startowych i czekamy na strzał, by pobiec z nadzieją, że tym razem wylądujemy na najwyższym stopniu.

I dla mnie i dla Ciebie, ten najwyższy stopień na podium może oznaczać coś innego- może ja biegnę po akceptację, Ty po szacunek, a ta mama obok nas, mknie niczym strzała po święty spokój? Mamy swoje dobre powody, by biec. Dopóki ich nie poznamy, nie nauczymy się o nie troszczyć w inny sposób, niż poprzez udział w wykańczającym wyścigu.

Chcecie posłuchać więcej o tym troszczeniu się, to chodźcie na webinar Nie ma idealnych rodziców – jak przestać się porównywać? Tu możecie się zapisać:

https://sklep.przystanekrelacja.pl/product/nie-ma-idealnych-rodzicow-jak-przestac-sie-porownywac/

a po webinarze dostaniecie karty do rozpracowania swoich powodów i znalezienia nowych strategii na zadbanie o nie. 

Do zobaczenia!

Ps. na webinar możecie przyjść i z winem i z wodą, byle były osobno;)